Następny
dzień w szkole i kiepsko zapowiadający się dzień. Do tej pory
mieliśmy tylko dużo pracy domowej ale zero większych sprawdzianów.
Dzisiaj mamy omawiać „Romea i Julię”, więc może nie będzie,
aż tak tragicznie jak mi się wydaje. Przeczytałam ją dwa razy.
Raz w bibliotece, a drugi raz kiedy unikałam Ethana.
Minęły
dwa dni odkąd zrobiliśmy sobie chwile zeznań i przyrzekliśmy
próbę rzucenia. Jak na razie nieźle mi idzie. Zapaliłam tylko
jednego papierosa. Wydaje mi się, że jak na moje palenie około
dziesięciu papierosów dziennie to postęp. Zresztą dobrze mi to
zrobi bo kończą mi się perfumy, a nie wiem jak długo jeszcze
wytrzymam jakoś to ukrywając. Czasami ciocia po moim powrocie do
domu robi takie miny, że wydaje mi się, że i tak coś podejrzewa.
Kiedy
schowałam się przed wiatrem w ciepłym budynku szkoły wszyscy
spojrzeli na mnie jak na wariatkę. Standardowo. Plotki strasznie
szybko się roznoszą. Ruszyłam w stronę szatni i powiesiłam moją
ciemnozieloną kurtkę na wyznaczonym dla mnie wieszaku. Ta szkoła
jest bardzo dziwna ale przynajmniej nikt tu nie zawraca mi głowy.
Przeżyłam wszystkie lekcje w spokoju, a potem zjadłam lunch, który
w moim wypadku składał się, aż z jabłka. Zawsze coś. Lepiej to
niż nic i tak idę w dobrym kierunku. Jeszcze tylko biologia, a
potem angielski.
Siedziałam
w ostatniej ławce i patrząc przez tą durną szybę i na deszcz,
który po niej spływa zaczęłam myśleć o nim... Ethan. Powiedział
mi wtedy prawdę. Był ze mną szczery, był miły i nie był
złośliwy, a ja nie powiedziałam mu prawdy. Może gdybym miała
jego numer to bym mu napisała, że chcę się spotkać ale
niestety... nie mam. Czuję potrzebę powiedzenia mu chociaż skrawka
prawdy. Jestem wredną suką ale nie, aż taką.
-
W związku z omawianiem lektury „Romeo i Julia”, w szkole będzie
organizowane przedstawienie. - Powiedziała głośno nauczycielka
kręcąc się co chwilę na swoim obrotowym krześle. - Będę
wybierać osoby, które wezmą w nim udział, a reszta będzie robić
wypracowania. Ktoś chętny?
Ponad
połowa klasy podniosła rękę, a ja skuliłam się na krześle.
Jeszcze tego by mi brakowało do szczęścia.
-
Attente? A ty nie jesteś chętna? - Wszystkie spojrzenia skierowały
się na mnie. Gdyby mogli zabijać wzrokiem już dawno byłabym
martwa.
-
Nie dziękuję ja wolałabym napisać wypracowanie. - Albo i nawet
dwa byle by nie brać w tym udziału - pomyślałam.
Na samą myśl o tym, że będę musiała odegrać jakąś rolę na
scenie skręcał mi się żołądek.
-
Niestety Attente, pani Bein
bardzo mnie prosiła – odchrząknęła – praktycznie kazała,
żebyś ty poszła.
-
Naprawdę nie ma innej możliwości? Nie mogę sprzątać klas lub
coś takiego? - zapytałam już zupełnie zbita z tropu. Kim w ogóle
jest ta pani Bein? I skąd coś o mnie wie, że zachciało jej się
mnie w sztuce?
-
Wydaje mi się, że nic jej nie przekona do tego, żeby zrezygnowała.
- Westchnęłam i opadłam na krzesło. Do końca lekcji myślałam
kto był takim idiotą i mnie w to wkopał.
Gdy
już zostały wystawione osoby do sztuki pani kazała nam się
zgłosić do sali 305. Tam właśnie jest kółko teatralne gdzie
mamy już zacząć ćwiczyć. Jesteśmy zwolnieni do końca lekcji.
Chyba wolałabym na nich siedzieć niż brać w tym udział. Kiedy
już otworzyłam drzwi do właściwej sali do moich uszu dobiegły
westchnienia. Grupka dziewczyn na coś patrzyła i chichotała,
powrót... na kogoś. Podeszłam bliżej i to kogo zobaczyłam
wprawiło mnie w osłupienie. W takim razie to jego sprawka. Pomachał
mi głupkowato, a przez to, że stałam obok jego nowych wielbicielek
wszystkie odmachały. Westchnęłam po raz setny dzisiejszego dnia i
podeszłam do niego z zamiarem ukatrupienia go na oczach wszystkich.
-
Czy tobie odbiło?! Ja nie mam zamiaru brać udziału w tym cały
przedstawieniu! - Byłam
pewna, że słyszą mnie wszyscy i w tamtym momencie miałam w
czterech literach świdrujące mnie oczy wszystkich zebranych.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, gdy nagle połączyłam fakty.
-
To ty masz ciotkę? Dlaczego nic mi nie powiedziałeś i mnie w to
wpakowałeś?
-
Spokojnie już ci wszystko wytłumaczę tylko wyjdźmy stąd. - Ethan
złapał mnie za rękę i wyszliśmy z sali na korytarz. - Po
pierwsze nigdy nie pytałaś czy mam ciotkę. - Uśmiechnął się bo
moje usta w tamtym momencie przybrały kształt litery ''o'', z
powodu jego dziecinnej odpowiedzi. - No i ciotka mnie w to wmieszała.
Wpadła mi do pokoju i powiedziała, że organizuję spektakl „Romeo
i Julia”, i że muszę być Romeem. Nawet nie wiesz jak bardzo mi
się to nie spodobało.
-
Ale co do tego mam ja? - zapytałam zniecierpliwiona.
-
No bo nie chciałem być w tym bagnie sam. Myślałem,
że nie będziesz tak zła i mi pomożesz. - Widząc jego zawiedzioną
minę chciałam się kopnąć w twarz za ten cyrk.
-
Ethan nie jestem zła - chwyciłam
go pocieszająco za ramię. - Tylko nie powiedziałeś mi o SWOJEJ
ciotce pracującej w MOJEJ szkole i to mnie zdziwiło. Przepraszam,
że tak na ciebie naskoczyłam, naprawdę mi przykro – zaczęłam
akcentować poszczególne słowa.
-
Nie musisz przepraszać. Ale dziękuję, że jednak mi pomożesz –
uśmiechnął się. Już mieliśmy wchodzić z powrotem ale go
zatrzymałam.
-
A tak na serio... to dlaczego wziąłeś mnie do tego przedstawienia?
-
Ponieważ świetnie grasz.
-
Ale przecież nigdy nie widziałeś jak gram – sprostowałam go.
-
Codziennie grasz kogoś kim nie jesteś i wychodzi ci to świetnie.
Teraz ci się ma nie udać?! - Zniknął za drzwiami, a mnie zatkało.
Do oczu napłynęły mi łzy. Dlaczego akurat on potrafi mnie tak
łatwo odczytać?
Z
uczuciem otępienia z powrotem weszłam na salę. Pani Bein, akurat
zbierała wszystkich, żeby ogłosić różne informacje. Rozejrzałam
się jeszcze szybko ostatni raz i zobaczyłam go stojącego gdzieś
obok gromadki dziewczyn. Jestem pewna, że zrobił to specjalnie.
Attente nie czuj się tak, on nie jest tego wart... Przynajmniej
chciałam tak myśleć.
-
Dobrze, mam nadzieję, że wszyscy się już pojawili – uśmiechnęła
się przymilnie i rozglądnęła po sali. - Jestem bardzo zadowolona,
że jest, aż tylu chętnych. - Niestety jest ich trochę mniej niż
się pani wydaje – dopowiedziałam w myślach.
-
Chciałam wam przedstawić mojego siostrzeńca Ethana, który w tym
roku pomoże nam to wszystko zorganizować. Jestem pewna, że go
polubicie. Jutro spotkamy się o godzinie szesnastej i odtworzycie
krótkie scenki, które dzisiaj dostaniecie. Teraz podejdźcie do
tamtego stolika, – wskazała gdzieś pod ścianę – weźcie
scenariusz i wylosujcie scenę. Możecie odegrać scenki w parach
jeśli się dobierzecie lub możecie odegrać je samodzielnie.
Powodzenia i do zobaczenia jutro.
Jej,
myślałam, że potrwa to dużo dłużej. Ale w głębi duszy się
cieszę, przynajmniej nie będę musiała czuć się tak jak się
właśnie czuję... źle. Bardzo źle. Podeszłam do tego stolika aka
wyroczni i sięgnęłam po jeden scenariusz. W wielkiej czarnej kuli
kiedy usłyszałam głośny piskliwy głosik.
-
Ethan! Mógłbyś pomóc mi w odtworzeniu scenki? Wylosowałam Julię!
Nie
słuchaj ich, nic cię to nie obchodzi. Wyłącz się tak jak zawsze
to robisz, no już! Starałam uspokoić w myślach samą siebie.
Pomogło, wyłączyłam się i przestałam słuchać. Chwyciłam
pierwszą lepszą karteczkę i szybko ruszyłam do wyjścia. Musiałam
pobyć teraz sama, w zupełności sama. Nie udało mi się jednak
przezwyciężyć chęci spojrzenia w tamtym kierunku. Dziewczyna z
platynowymi blond włosami trzymała rękę na ramieniu Ethana, a on
się uśmiechał. Odwrócił się w tym samym momencie i na mnie
spojrzał. Za nim mógł cokolwiek zrobić, wybiegłam stamtąd
kierując się w miejsce, które było moją jedyną ucieczką.
-
Jesteś nienormalny – zaśmiałam się. - Postaw mnie!
Brian
tak długo kręcił się w kółko, że zaczęło mi się robić nie
dobrze. Wariat, przewiesił mnie sobie przez ramię i myśli, że
wygrał. Nie ma tak. Zatrzymał się i teraz miałam nogi wokół
jego bioder. Uwielbiam kiedy mnie tak trzyma. Pocałowałam go tak
jakby świat nie miał końca. Byliśmy tylko ja i on i tak będzie
wiecznie. Nikt nam tego nie odbierze.
-
Kocham cię wiesz? - odezwałam się z lekko rozchylonymi wargami.
-
Też cię kocham, wariacie – zaśmiał się.
Trzepnęłam
go w ramię i zachichotałam. Tak często śmiałam się w jego
towarzystwie. Praktycznie cały czas.
-
Musimy już wracać. - Spojrzałam na zachmurzone niebo. Kiwnął
tylko głową i postawił mnie na ziemi. Chwyciłam jego ciepłą
dłoń, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi...
Zerwałam
się z łóżka i przetarłam oczy. Obejrzałam się dookoła i
przypomniało mi się gdzie jestem. Westchnęłam. Gdy tylko wróciłam
znad mola położyłam się na chwilę do łóżka ale jak się
okazało usnęłam. Sen... Śnił mi się. Znowu. Jak gdyby
otrząsając się z transu uświadomiłam sobie, że ktoś pukał.
Podniosłam się leniwie i otworzyłam drzwi. To kogo zobaczyłam
zupełnie zbiło mnie z tropu.
-
Co ty tutaj robisz? - zapytałam Ethana, który stał sobie spokojnie
z rękami w kieszeniach.
-
Też się cieszę, że cię widzę – odparł. - Twoja ciocia mnie
wpuściła. Możemy porozmawiać?
Otworzyłam
szerzej drzwi i wpuściłam go do środka. Usiadł na łóżku, a ja
zamknęłam drzwi na wypadek gdyby ciocia chciała podsłuchiwać i
dołączyłam do niego.
-
Wiesz co? Za nim zaczniesz pójdę się przebrać jeśli nie masz nic
przeciwko.
-
Jasne, leć.
Było
mi już wystarczająco nie wygodnie w moich jeansach więc sięgnęłam
do szafy po dresy do kolan i zwykły T-shirt. Przebrałam się szybko
i wróciłam do pokoju. Usiadłam na podłodze przy jego kolanach, a
on zrobił to samo i byłam z nim twarzą w twarz. No prawie, w końcu
był wyższy ode mnie o jakieś piętnaście centymetrów.
-
Kogo masz jutro przedstawić? - zapytał przerywając ciszę.
-
Julię – odpowiedziałam z zaciśniętym gardłem kiedy
przypomniałam sobie blondynkę w sali 305.
-
Jaką scenę?
-
Na moje nieszczęście scenę balkonową.
-
Chcesz, żebym pomógł ci ją przedstawić? - zapytał, a ja
myślałam, że parsknę śmiechem ale na szczęście się
powstrzymałam.
-
Nie dzięki. Zresztą myślałam, że pomagasz blondyneczce –
odgryzłam się.
-
Wiesz nie, żeby coś ale ty też jesteś blondynką.
-
Ale ja jestem naturalna. - Odpowiedziałam ze wstrętem w głosie.
Przecież te włosy wyglądały jak sto procent plastiku. Przez tą
rozmowę, aż spojrzałam na swoje włosy. Usłyszałam, że ten
kretyn się z czegoś śmieję i obrzuciłam go zirytowanym
spojrzeniem.
-
A ciebie co tak cieszy? - zapytałam.
-
Jesteś zazdrosna – stwierdził.
Wzięłam
głęboki wdech i modliłam się Boga, żeby się na niego nie rzucić
i nie zedrzeć mu tego uśmieszku z twarz. Ale miał cholera rację,
byłam zazdrosna.
-
Nie, nie byłam – skłamałam.
-
Tak? To dlaczego tak szybko wyszłaś?
Nie
odpowiedziałam.
-
No właśnie. Dlaczego ty cały czas się tego wypierasz? - Odsunęłam
się od niego i spojrzałam mu w oczy.
-
Niby czego się wypieram co?
Wstał
i zaczął chodzić w kółko po pokoju. Pociągnął za swoje włosy,
które i tak zawsze były w nieładzie i spojrzał na mnie z
wyrzutem.
-
Naprawdę tego nie widzisz? Że coś się jednak między nami stało?
I kiedy sobie myślę, że wszystko jest w porządku ty nic mi nie
mówisz, ukrywasz coś lub mnie unikasz!
Nic
nie mówiłam. Siedziałam tak myśląc o tym wszystkim. W oczach
zaczęły mi się zbierać łzy smutku ale przede wszystkim złości.
-
Powiedz coś. Proszę... - Mówił to z taką determinacją w głosie,
że przez chwilę zrobiło mi się go żal. Chciałam tak po prostu,
żeby mnie przytulił, i żebym mogła o wszystkim zapomnieć ale nie
mogłam sobie na to pozwolić, po prostu nie. Wstałam powoli starłam
pojedynczą łzę.
-
Proszę cię wyjdź. - Wskazałam głową drzwi.
-
Wiesz co, dobra! Mam nadzieję, że nie będę musiał tutaj wracać.
Żałuję, że wciągnąłem cię w to całe przedstawienie.
Przepraszam. - Trzasnął drzwiami i wyszedł, a ja już zupełnie
zalałam się łzami. Zaczęłam zbyt emocjonalnie na wszystko
reagować. Próbowałam sobie tłumaczyć, że to wszystko przez to,
że przed chwilą wstałam i przez sen, który nie miał prawa mi się
przyśnić...
~*~
Mam nadzieję, że wszystko w porządku i ktoś to czyta... Przepraszam za wszystkie możliwe błędy. #Attentenators <3
Attente Chartier
Boziu kocham tego bloga!!! <3
OdpowiedzUsuńCudowne ale sprubuj pisac czesciej ;)
OdpowiedzUsuńCześć! Chciałabym Cię poinformować, że zostałaś przeze mnie nominowana do tzw. "Liebster Blog Award". :) Szczegóły na: http://still-changeable.blogspot.com/2014/08/liebster-blog-award-moje-odpowiedzi.html#more
OdpowiedzUsuńOmg *.* to jest świetne ;*
OdpowiedzUsuńByła bym ci bardzo wdzięczne za szybsze dodawanie rozdziałów. Nie żebym narzekała ale po prostu nie mogę się doczekać kolejnego <3
jeju, piszesz naprawdę świetnie!
OdpowiedzUsuńsuper się czyta <3
powinnaś wydac książe :p
justsayhei.blogspot.com