poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 4. „Papierosy.”

     Idź, Attente. Nie patrz w tamtą stronę, tylko się nie obracaj. Szłam jak najszybciej, żeby mnie nie zauważył. Dlaczego? Sama nie wiedziałam, chyba po prostu nie chciałam. Nie no co ja gadam chciałam i to bardzo ale nie teraz. Przetarłam zmarznięte dłonie myśląc o tym jak Ethan nie wiedząc o co chodzi patrzy na moje plecy. Mam nadzieję, że nie będzie mieć mi tego za złe. Głupio mi było z mnóstwa powodów. Przecież on mi pomógł, z Doverem i ogólnie ostatnio tylko on był dla mnie jakimkolwiek wsparciem
Dochodziła już osiemnasta i kierowałam się w stronę mola.
     Usiadłam na spróchniałych deskach, a nogi dyndały mi parę centymetrów nad wodą. Gdy wiatr wiał trochę bardzie zmoczyłoby mi moje szare emu, które w tym momencie jako jedyne ogrzewały mi stopy w ten zimny dzień. Nie widziałam Ethana od około dwóch tygodni. Dziwne uczucie, gdy spędzałam z nim trochę czasu. Ale nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie mogę pozwolić sobie na szczęście.
     Poczułam czyjąś rękę na ramieniu i wpadłabym do wody, gdyby nie silne ramię podciągające mnie do góry. Świetnie, o wilku mowa. Patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem i dopiero po chwili wyswobodził mnie z objęć.
     - Nie ma za co. - Odparł chyba urażony, że nie raczyłam nawet powiedzieć cześć ale przed chwilą o mały włos nie dostałam palpitacji serca. Woda nie była moim dobrym przyjacielem.
     - Dziękuję... Znaczy przepraszam. - Westchnęłam ze swojej głupoty, a ku mojemu zdziwieniu on stał rozbawiony. Po chwili jedna spoważniał i znowu się odezwał.
     - Dlaczego mnie unikałaś? Zrobiłem coś nie tak? - zapytał myśląc, że to jego wina. Jego brązowe oczy pochłonęły mnie całkowicie i chyba stałam tak długo, ponieważ odchrząkną, żeby mnie ocknąć.
     - To nie tak, że cię unikałam. Musiałam po prostu przemyśleć parę spraw i w ogóle. - Odpowiedziałam cierpko i podniosłam torbę z ziemi, żeby nie zrobiła się zupełnie wilgotna.
     - I w ogóle? Nie mogłaś mi powiedzieć?
     - Jeśli coś ci przeszkadza to twój problem. Nie każę ci przecież mnie widywać. Zresztą chyba zauważyłeś, że raczej nie spoufalam się za dużo. - Obeszłam go i chciałam już sobie iść unikając tej niepotrzebnej konfrontacji ale złapał mnie za ramię.
     - Nie o to mi chodzi. Ja tylko...
     - Ty tylko co? - zapytałam już rozdrażniona.
     - Tęskniłem za tobą, okey? - Powiedział to tak jakby, każde słowo sprawiało mu ból.        Zrobiło mi się głupio, że tak na niego naskoczyłam. Puścił moją rękę i usiadł tak jak ja przed chwilą. Niepewnie się dosiadłam nie myśląc już o jak najszybszej ucieczce. Nie odzywaliśmy się przez dobre piętnaście minut albo tylko mi się tak wydawało.
     - Przepraszam, mogłem nic nie mówić, byłem głupi myśląc, że...
     - Też tęskniłam – wyprzedziłam go nie pozwalając mu dokończyć. - I to ja przepraszam. Mogłam ci powiedzieć, a nie zachowywać się jak małe dziecko. Czasami zachowuje się jak totalna arogantka.
     - Wcale nie jesteś arogancka. Gdyby nie ty pomyśl o tym co mogłoby się stać z Doverem.
     - Nie znasz mnie tak dobrze, żeby stwierdzić to po jednej sytuacji.
     - To pozwól mi się w końcu poznać. - Zaskoczył mnie tym. On chyba nie wie jakie to jest trudne. W każdym razie dla mnie.
     - Kiedyś pozwolę ci dowiedzieć się więcej... - Oparłam głowę na jego ramieniu, a on na szczęście mnie nie odepchnął. Wdychałam morskie powietrze nie myśląc już o niczym tylko ciesząc się chwilą. Albo zatracając się wspomnieniach, które nie chciały odejść. Ethan był ucieczką, był moimi drzwiami. Drzwiami w stronę wolności.
     Chyba usnęłam, ponieważ następne co zobaczyłam to twarz Ethana od dołu. Po chwili zorientowałam się, że leże głową na jego kolanach. Podniosłam się szybko i odgarnęłam blond włosy do tyłu. Miałam już coś powiedzieć ale mnie wyprzedził.
     - Spokojnie. Usnęłaś, a nie chciałem cię budzić więc... - nie dokończył. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, żeby już się tak nie denerwował.
     - Palisz? - zapytałam zauważając w jego kieszeni coś na kształt paczki papierosów. Fajnie byłoby zobaczyć go palącego. Naprawdę fajnie. Popatrzył na mnie jakby chciał sprawdzić moją reakcję i sięgnął do kieszeni.
     - Owszem, zdarza mi się – przyznał. - A ty?
     - Owszem, zdarza mi się – przedrzeźniałam go.
     Otworzył paczkę Marlboro i spojrzał pytająco kiwnęłam głową i wyjęłam jednego papierosa. Podał mi zapalniczkę i po głębokim wdechu, zrobiło mi się lepiej. Uświadomiłam sobie, że go okłamałam. Powiedziałam, że zdarza mi się palić, a prawda jest taka, że jestem bardzo blisko uzależnienia. Ale on nie musi o tym wiedzieć, racja?
     - Od kiedy? - zapytał.
     - Od czternastego roku życia.
     - A dlaczego?
     - Teraz moja kolej na pytanie – wymigałam się od odpowiedzi. - Dlaczego palisz?
     - Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego mieszkam z wujkiem? - Pokiwałam przecząco głową i uważnie się wsłuchałam. - Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym rok temu.
     Zastanawiałam się co odpowiedzieć. Ale nie dlatego, że byłam skonsternowana tym pytaniem tylko nie wiedziałam jaka może być jego reakcja. Jeszcze nie znamy się perfekcyjnie.
     - Tęsknisz za nimi? - zapytałam w końcu. Chyba zdziwił się, że nie umilkłam i nie powiedziałam tylko, że mi przykro.
     - Tak myślę o nich często. Praktycznie cały czas. Mogę się zapytać...
     - Co z moimi rodzicami? - Przerwałam mu. - Nie wiem jak ci to powiedzieć, żebyś nie pomyślał o mnie jak o rozwydrzonej nastolatce – przyznałam.
     - Nawet nie wyobrażam sobie takiej rzeczy, która mogłaby tak radykalnie zmienić moje zdanie o tobie.
     - Odeszłam od nich. Przeprowadziłam się. Musiałam uciec od paru spraw. Wiesz tak mentalnie się oczyścić.
     - A co się stało?
     - Takie tam pierdoły, wiesz. Ojciec mnie molestował i bił, a matka była narkomankom.
     Zobaczyłam jak jego źrenice nagle się rozszerzają i parsknęłam niepohamowanym śmiechem.
     - Żartowałam. Miałeś bezcenną minę. Przepraszam, nie wiedziałam, że aż tak się tym przejmiesz. - Wytarłam pojedynczą łzę, która spłynęła mi po policzku.
     - To nie było zabawne – rzucił szybko, podniósł się z miejsca i zaczął iść. Trochę przestraszona jego reakcją też zaczęłam się zbierać. Nie chciałam kończyć naszej znajomości przez moją głupotę.
     - Ethan, poczekaj!
     Odwrócił się szybko i szeroko uśmiechnął, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
     - Szkoda, że nie widziałaś swojej bezcennej miny. - Na słowa ''bezcennej miny'', zaczął naśladować mój głos, co zupełnie mu nie wyszło.
     - Tak, bardzo śmieszne – warknęłam, chociaż wiedziałam, że sama byłam sobie winna. - Idziemy?
     Kiwnął głową w potwierdzeniu ale po chwili zawrócił.
     - Czekaj chce zrobić jeszcze jedną rzecz. - Wyjął paczkę papierosów i wziął jednego. Przełamał na pół i podał jedną część. Popatrzyłam na niego jak na wariata.
     - Co z nimi zrobimy?
     - Wrzucimy je do morza. Ale nie o tak sobie. Przyrzekniemy sobie, że postaramy się rzucić.
     Uśmiechnęłam się do niego. Po raz pierwszy od dłuższego czasu to był szczery uśmiech. Wcześniej nikt się tym nie przejmował. Niby dobrze to ukrywałam ale trzeba być głupim, żeby nic nie zauważyć lub nie poczuć, że palę. Złapałam jego rękę. Nie powinnam ale zrobiłam to. Spojrzał na mnie próbując ukryć uśmieszek kryjący się na jego twarzy.
    - Obiecuję, że postaram się rzucić, i że cię przypilnuję – odezwał się pierwszy.
    - Obiecuję, że postaram się rzucić i na pewno też cię przypilnuję.

    Wrzuciliśmy połówki papierosa do wody. Delikatne ruchy wody coraz bardziej je oddalały. Miałam nadzieję, że wyjdzie nam coś z tego rzucania. Nigdy nie próbowałam więc nie wiem też czy będę miała z tym problem. Oh, problemy... Gdyby one nie mogły być tym papierosem i odpłynąć tak daleko, żebym nie musiała o nich myśleć i nigdy więcej nie zaznać. 
~*~
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Mam nadzieję, że uda mi się naprawić przerwy między rozdziałami. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze został. 
Attente Chartier

3 komentarze:

  1. Masakra <3 To jest piękne
    Ja chcę więcej... To jest jak narkotyk
    Czytając twoje blogi uśmiecham się do ekranu

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacy sweet :-*/Lola

    OdpowiedzUsuń
  3. Boooski <3 + szablon i muzyka = odpływam haha <3

    OdpowiedzUsuń